niedziela, 27 stycznia 2013

Bejbi blues.

Witam :*
Niedawno wróciłam z łyżew *.* Mimo, że nie umiem zbytnio jeździć, bardzo dobrze się bawiłam <3
Przychodzę do Was dzisiaj z filmem Bejbi Blues :) Tak, mimo dużej ilości złych opinii zdecydowałam się pójść na ten film. Myślę, że opis większości jest znany, ale na wszelki wypadek umieszczę:

Katarzyna Rosłaniec, reżyserka kultowych i wielokrotnie nagrodzonych "Galerianek", przedstawia historię niedojrzałej 17-latki, która zostaje matką. Chciała mieć dziecko, bo fajnie jest mieć dziecko. Wszystkie młode gwiazdy jak Britney Spears czy Nicole Richie mają dzieci. Ale dlaczego tak naprawdę Natalia zdecydowała się na macierzyństwo w tak młodym wieku? Może odpowiedź kryje się w tym co piszą nastolatki na internetowych forach? Chcą mieć dziecko, żeby w końcu ktoś je naprawdę kochał, żeby same miały kogoś do kochania.

No więc... nie będę porównywała tego filmu do Galerianek, choć moim zdaniem one były lepsze. Bejbi Blues zrobił na mnie wrażenie i bardzo ukazuje, jak ważne jest wychowanie dziecka i bycie przy nim. Nie przygotujcie się na to, że jest to film gdzie wszystko kończy się cudownie i szczęśliwie, bo jest wręcz przeciwnie. Było też parę momentów niemożliwych, a szczególnie jeden, ale nie będę go tu streszczała :) . Jeżeli obejrzycie film, to pewnie zorientujecie się o którym mówię. Gra aktorska okej. Wszyscy główni bohaterzy pierwszy raz na ekranie, więc nie spodziewałam się wielkiego kina, ale też nie było jak w Trudnych sprawach :) . Także było dobrze. Film ukazuje prawdziwe życie i jak ważne jest by matka kochała swoje dziecko i zawsze przy nim była! Oceniam jako dobry. Nie napisałam o nim za dużo, bo jest to jeden z filmów kontrowersyjnych i każde z nas na pewno widziało chociaż jeden.

Na koniec soundtrack z filmu, który bardzo mi się spodobał :
http://www.youtube.com/watch?v=bUcxW7dZEkI

Buuuuuzi :* i życzę miłych ferii tym, którzy już zaczynają:) ja jeszcze dwa tygodnieeeee.

piątek, 25 stycznia 2013

Piątek, piąteczek, piątunio! i książka Szeptem :)

Taak, nadszedł ten podziwiany i chwalony przez wszystkich piątek!
Piątek sam w sobie dla mnie nie jest tak zajebisty jak sobota, ale ważne, że koniec tygodnia :)
Dzisiaj przybywam z książką Szeptem, a właściwie całą sagą (4 części). Dla tych co nigdy nie słyszeli :
Czasem zdarza się miłość nie z tego świata. Naprawdę nie z tego świata…
Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Chyba że…
Chyba że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O Twoje życie.
Ale cicho sza… Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.
Niektórzy lubią taką tematykę, inni nie. Jedni uwielbiają wampiry, a drudzy uważają, że są żałosne. O gustach się nie dyskutuje:) Nie gwarantuje, że się spodoba. Ja baaardzo ją polubiłam, każdą część czytałam po 2-4 dni i czekałam z niecierpliwością na następną.  Jest moim zdaniem świetnie napisana. Podobno pierwszą część pisano 5 lat o.O. Jedyne co mogę w niej uznać za minus to prologi. Nic w nich praktycznie nie zrozumiałam,a jak zaczynałam czytać tę książkę, to chciałam ją po nim odłożyć. Akcja toczy się szybko co mnie cieszy, bo jak są za długie opisy to mnie szlag trafia. Także trudno ją odłożyć na bok, niesamowicie wciąga (przynajmniej mnie i moje koleżanki :)) Nie jest może najlepszą książką, jaką przeczytałam w życiu, ale jest w kręgu moich ulubionych. Trochę mi "przejadły" się te wszystkie książki o nierealnym świecie, ale ta nie jest jedną z tych. Autorka sprawnie ukrywa trochę mrocznego i niebezpiecznego świata, pod normalnym życiem nastolatków. Pojawia się oczywiście wątek miłosny.
 

Zachęcam do przeczytania nawet tych, którzy nie gustują w książkach o nie do końca naszym świecie.
Buuuuzi :* 

sobota, 19 stycznia 2013

Jak schudnąć? :D

Przed chwilą wróciłam z sesji zdjęciowej, na której byłam z  koleżanką ;-) Masakra jak zimno, ale za to zdjęcia wyszły ładne:)
Ale przechodząc do tematu, dzisiaj odpowiem na pytanie (przynajmniej częściowo), które zadaje sobie bardzo dużo dziewczyn i kobiet. Jak schudnąć?
Rok temu postanowiłam sobie, że trzeba schudnąć, aby w wakacje jakoś się prezentować hehe;- ) Raz w życiu wypełnić postanowienie noworoczne! Patrzyłam tylko na dziewczyny, które mają niesamowicie płaski brzuch i pomyślałam sobie: Ej, przecież to nie są żadne cuda natury, tylko normalne dziewczyny. Też bym tak mogła!
Wiadomo, że czasem głównie na myślach się kończy, a do czynów przechodzi się na około 2-3 dni. Jednak w moim przypadku tak nie było. Zrezygnowałam ze słodyczy. CAŁKOWICIE. Nawet w szkole, jak mi ktoś proponował, nie wzięłam małego gryzka. Wolałam nie czuć tego pięknego smaku słodyczy i skupić się na celu jakim był płaski brzuch i szczuplejsze nogi. Bałam się, że kiedy wezmę jedną kostkę czekolady, oprę się pokusie i natychmiast zjem ją w całości. Mój główny problem był taki, że nie mogłam dokładnie przejść na dietę. Chodzi mianowicie o to, że nie lubiłam owoców ani warzyw (z resztą do tej pory nie lubie zbytnio. Jedyne co mi smakuje to ogórek, ziemniaki i mandarynki!) Teraz wszyscy pomyślicie: Kurde, to co ona je? Tylko mięso?
Ha! Nie, bo mięso lubię tylko chude. Zawsze jadałam smażone, ale kiedy postanowiłam się odchudzać przerzuciłam się na gotowane. Wieeem, mało kto lubi gotowane mięso. Dlatego ja dorzucam tam przyprawy, aby nie było takie bezsmakowe i mdłe. Do tego ziemniaki lub surówka z białej kapusty.
 Przez to, ze jestem taka wybredna, nie dostarczałam organizmowi dostatecznych wartości odżywczych, bo zrezygnowałam z czegokolwiek co jest tłuste, a zawiera białko i węglowodany. Za to zamiast owoców piłam soki owocowe i brałam witaminy. To nigdy nie zastąpi owoców, ale zawsze coś.
Oczywiście samą dietą nic nie zdziałacie :) Trzeba się jeszcze poruszać! Kiedy jest ciepło i pogoda dopisuje, proponuję pobiegać. Samemu z muzyką w uszach, bądź z jakimś towarzyszem :)  Natomiast jak pogoda jest taka jak teraz, ćwiczcie w domu :) Moim błędem było to, że zaczęłam od A6W (http://www.a6w.pl/). Robiłam tylko te ćwiczenia, a powinnam wykonywać ćwiczenia cardio (na zrzucenie tkanki tłuszczowej)  i dopiero się zabrać za to albo do A6W dołączyć właśnie takie ćwiczenia na spalanie. Jak dla mnie nie jest ono jakoś bardzo skuteczne poza tym, że wzmacnia mięśnie brzucha, nawet jeśli spalimy tkankę tłuszczową.
Hmmm podsumowując:
1. Zrezygnować ze słodyczy (chyba, że dacie radę jeść tylko kostkę czekolady dziennie. Ja dałam radę, ale dopiero po jakimś czasie i tylko kostka dziennie)
2. Jeść owoce (chyba, że ktoś jest taki jak ja, to witaminki i soczki;-))
3. ĆWICZENIA (polecam stronę http://fitappy2.wordpress.com/)
4.  Jeść 4-5 posiłków dziennie i zmniejszyć ilość spożywanych kalorii (ja jadłam tak 1200-1400)
5. Motywacja! Ja miałam płaski brzuch do wakacji np, mozecie sobie na lodówce poprzyklejać fajne laski i zamiast sięgać po kiełbachę popatrzcie sobie na jej brzuch przez parę minut :D

Ja schudłam 6kg w ciągu pół roku. Mało? Być może, ale nie miałam nadwagi a wyglądam zupełnie inaczej teraz niż wcześniej. Swoją wagę utrzymuję do dzisiaj. Odchudzanie wcale nie musi kojarzyć się z czymś abstrakcyjnym bo jak się chce, to można! :)


Najważniejsze to dobrze się czuć we własnym ciele, o! ;- ))
Buuuuzi :*

czwartek, 17 stycznia 2013

THE PERKS OF BEING A WALLFLOWER :)

No to na dzisiaj recenzja o powyższym filmie :) Dla tych co kompletnie nie kojarzą opis :
15-letni Charlie (Logan Lerman) przeżywa pierwszą miłość (Emma Watson), samobójstwo swego najlepszego przyjaciela oraz własną chorobę psychiczną. Usilnie stara się znaleźć grupę społeczną, do której by pasował. Pod swoje "skrzydła" biorą go dwaj starsi koledzy, którzy wprowadzą go w arkana "normalnego" świata...
Już wcześniej pisałam recenzję książki pt. "Charlie" (bardzo zgrabne, polskie przetłumaczenie). Film jest jej adaptacją. Jak to zwykle bywa, w filmie nie znajdują się wszystkie wydarzenia z książki, bądź niektóre są poprowadzone do pewnego stopnia. Nie dziwi mnie to, bo gdyby każdy reżyser przedstawiał wszystkie wydarzenia z książki, to w kinie czy gdziekolwiek indziej, oglądalibyśmy filmy po ok. 4 godziny (w niektórych nawet więcej!). Film oceniam jako bardzo dobry, a obsadę aktorską jako świetną :D (mimo, że z początku znałam tylko dwóch głównych bohaterów) Oczywiście Emma Watson jak zwykle świetnie, Logan też bardzo poradził sobie w swojej roli. Nie chcę powtarzać słów, które używałam w recenzji książki, więc po części odsyłam do mojego chyba 3 postu ;- ) . Powiem tak: kiedy oglądałam ten film, wprowadziłam się w trans, macie czasem takie uczucie, że po filmie wyjątkowo oglądacie napisy bo musicie chwilę nad nim pomyśleć, albo jesteście w szoku? Jeżeli nie, to wychodzi na to, że ja jestem nienormalna, ale cóż to się zdarza ;- ). Niby taki banalny film o przyjaźni, a jednak cieszy się oryginalnością i zachwyca. Ma on w sobie coś takiego... nie wiem jak to określić, magicznego? Przyciągającego? Coś w tym stylu, ale żeby się o tym przekonać, to z pewnością trzeba go zobaczyć :) Na prawdę film jest godny polecenia. Może nie na luźny wieczór, jako jedną z amerykańskich komedii, ale jak na taki urokliwy wieczór z pewnością :)



Niedługo może dodam notkę o odchudzaniu i mojej motywacji do tego :)

Buuuuzi :*

sobota, 12 stycznia 2013

Coś innego.

Miałam wenę na napisanie czegoś przygnębiającego i innego. Nie wiem czy się spodoba, ale dodaję :)

Siedziała sama przed telewizorem, w którym jak zwykle były puszczane wiadomości, z miską popcornu na kolanach i puszką coca coli w ręce. Czyli tak jak co wieczór. Ciągłe zadawanie pytania, dlaczego ją to spotkało, zmęczyło ją i postanowiła żyć dalej. Tak jak radzili jej przyjaciele, których nie miała za wiele, i ojciec. Po stracie matki nie mogła się pozbierać, lecz powoli dawała sobie z tym radę. Jednak nadal nachodziły ją samobójcze myśli i każdego wieczoru idzie do kuchni po nóż. Stoi z nim i patrzy na zdjęcie jej z mamą, którą była niesamowicie związana. Zawsze kiedy patrzy na jej błagalny wzrok, ten ciepły, który zawsze widziała, gdy zbiła wazon w kuchni lub dostała kolejną jedynkę z matematyki. Tylko on ją powstrzymuje przed użyciem tego noża. Wtedy jej ręce lądują w misce z popcornem i na puszcze coli. Oglądając wiadomości zasypia, a rano budzi ją budzik do pracy. Wraca z niej, sięga po nóż i tak w kółko. W weekendy czasem przyjdą do niej przyjaciele, czasem odwiedzi ją ojciec... a czasem przeleży cały dzień w łóżku czytając przygnębiające historie. Sylwestra chciała spędzić sama ze zdjęciem mamy w ręku. W tamtym roku spędziły go razem, więc postanowiła poczuć to samo w tym. Jednak w jednej chwili uświadomiła sobie, że nigdy nie wróci... to już koniec. Nigdy nie upieką razem ciasta... nigdy nie pojadą na zakupy... nigdy już jej nie przytuli... nigdy nie poczuje jej ciepłego dotyku. Jest tylko jeden sposób, by spotkać się z nią. Udać się do jej świata...
Odkręciła gaz. Tak po prostu, jakby miała zaraz ugotować ziemniaki na obiad. Przycisnęła zdjęcie do piersi.
  - Zaraz się zobaczymy - powiedziała, uśmiechając się do mamy na zdjęciu.
Nie napisała żadnego listu. Po prostu zasnęła. Ale to nie był jej koniec. Nagle z drzwiami wszedł jej bliski przyjaciel. Wiedział, że nie może samej jej zostawić w sylwestra, więc coś go tknęło i przybiegł do jej mieszkania. Jak widać przeczucie, że może stać się coś złego, go nie myliło. Wyniósł ją szybko na klatkę zakręcając gaz. Zadzwonił po pogotowie, które przyjechało z prędkością światła. Po dwóch godzinach odzyskała przytomność. Rozpłakała się widząc twarz ojca i przyjaciół. Wszystkich.
  - Spójrz tylko! Ty masz dla kogo żyć - zaczął mówić ten, który ją znalazł. - Nie możesz teraz odejść. Wszyscy wiemy, kim była dla ciebie matka. Wiedz, że ona nigdy nie odejdzie. Jest tutaj. W twoim sercu, zawsze przy tobie. Nie chciałaby żebyś odchodziła z jej powodu. Śmierć nie jest dobrym rozwiązaniem. Nigdy. Gdy przyjdzie twoja godzina, sama wejdzie, do twego domu, w twe życie, do twego serca.

Osobiście uważam, że potrzebny nam ktoś taki... przyjaciel. Który będzie z nami zawsze i uświadomi nam co robimy źle:)
A wy? Macie kogoś takiego? :)

Miłego wieczoru, a co do książki, to jakby ktoś był zainteresowany, wyślę pierwsze 3 rozdziały na prywatnego maila :)

Tradycyjne książki czy ebook?

Kupując ebooka oszczędzamy zarówno pieniądze jak i miejsce na półkach. Osobiście jednak wolę wydać te pieniądze i dorobić kolejną z rzędu półkę. Dlaczego? Ponieważ zapach książek i samo trzymanie jej w ręku to zupełnie inne uczucie niż mieć coś podobnego do telefonu komórkowego lub tableta. Nie wiem jak wy, ale ja muszę mieć ją całą przed sobą a nie przesuwać sobie po prostu tekścik.
 



Tak w ogóle to piszę książkę, tylko nie wiem czy ktokolwiek byłby nią zainteresowany :)
Opis brzmi mniej więcej tak:

Ogólnie wszystko dzieje sie w szkole, do ktorej wysyła się młodzież wyleczoną po psychiatryku. Ewelina, główna bohaterka, poznaje trzech chłopakow, w jednym z nich się zakochuje. On na dowód milości daje jej pierścionek. Od tego czasu Ewelina staje się nie do poznania, miewa różne sny, z których budzi się cała spocona i roztrzęsiona. 

Hmm... pozdrawiam i życzę miłego weekendu, bo mój niezbyt mile się zapowiada. Duuużo nauki:(